Aktualności

LEŚNI

LEŚNI

Leśni w moim wydaniu, to grupa ludzi, jednak nie skonsolidowana, jak w potocznym obiegu jest przedstawiana, bo każdy działa (działał) odmiennie, oddzielnie i na innej płaszczyźnie. Tak zostali umocowani w 40-latku, jednak pod wspólnym mianownikiem zaistniałym w tytule. Skąd wspólny mianownik – Leśni? Każdy z poniżej zaprezentowanych w swojej działalności poza bieganiem, mocno wkomponował się w scenerię leśną, bo…
Piotrek z Jadzią i biegi cykliczne w leśnym Kobiórze, to stały już punkt imprez biegowo-rozrywkowych naszego klubu. Leśny Kobiór nie jest określeniem bez pokrycia, bo owa gmina leży na dawnej polanie w środku pradawnej Puszczy Pszczyńskiej. Powiem więcej, Bieg Kobiórski, jego umiejscowienie, trasa, miejsce biesiadowania, to okazałe tereny leśne wchodzące w skład dawnej puszczy. Zatem przyporządkowanie Jadzi i Piotrka, jako organizatorów Biegu Kobiórskiego pod tytuł – Leśni, w moich czwartkowych opowieściach jest ze wszech miar uzasadnione. Wspaniała trasa biegu, bo jakże mogłoby być inaczej w środku dawnej Puszczy Pszczyńskiej. Po biegu impreza biesiadna i mile spędzony czas niczym w leśniczówce, bo na skraju lasu chata gospodarzy się znajduje. Piotrek, to również człowiek od sytuacji podbramkowych, tak samoczynnie, by tradycji stało się zadość. Gdy piszącemu te słowa los nie pozwala brać udziału w danych zawodach biegowych, a tym samym pozbawia możliwości skomentowania tychże zawodów jako przypisanej czynności, to Piotrek podejmuje wyzwanie, a Witos drży o swoją funkcję w klubie. Przystępując do Klubu Biegowego 40-latek zrodziło się w mojej głowie niezadane nikomu pytanie. Jak ma na imię charakterystyczny brodacz w stożkowatym kapeluszu zwany Rumcajsem, któremu towarzyszył zawsze pies Murzyn, a który każdorazowo rozpalał przed zawodami biegowymi ognisko na skraju lasu, na środku Polanki? Po pewnym czasie uzyskana odpowiedź na powyższe pytanie zrodziła kolejne pytanie. Jakie nosi nazwisko ów Józek zwany w Klubie Biegowym 40-latek Tychy przez wszystkich Rumcajsem, na wzór tego z rzaholeckiego lasu nieopodal Jiczyna? Na powyższe pytanie odpowiedź przyszła dopiero po wielu latach, bo Józek dla wszystkich był zawsze Rumcajsem. Rumcajs, ten nasz klubowy, to ucieleśnienie bajkowego Rumcajsa z animowanego filmu dla dzieci, a buszującego po lesie. Jednak nade wszystko dla nas klubowiczów, to postać wyjątkowo barwna, zabawna, wręcz żywa maskotka 40-latka Tychy. Postać przyciągająca uwagę i liczne zabawne komentarze postronnych przechodniów obok naszej Polanki. Kiedyś zasłyszałem taki komentarz: „ci biegacze leśni mają prawdziwego Rumcajsa”! Nasz Rumcajs jako leśny człowiek, to nie tylko postać zabawna, maskotka klubu, ale człek niezwykle przydatny. Zazwyczaj pierwszy pojawiał się na Polance, by nazbierać drewna i rozpalić ognisko jako niezbędny element dawnych imprez 40-latkowych. Rumcajs to prawdziwy fojerman ówczesnego 40-latka, mistrz ognia o mistycznym zabarwieniu.
Ten pogodny „karlus”, czyli nasz śląski chłop zawitał przed laty do klubu jako miłośnik biegania i tym się głównie przez kilka lat zajmował, ale… Janusz, bo o nim mowa, nieco później uzewnętrznił jeszcze dwie bardzo istotne funkcje, którymi obdarował nasz klub oraz imprezy biegowe, a wszystko w scenerii leśnej, gdy sam zwolna przestał biegać po leśnych ścieżkach. Zdjęcia, te cyfrowe, które zaczął dla potrzeb klubu wykonywać, gdy te w formie papierowej z postępem technicznym odeszły do lamusa. Takim sposobem każda impreza biegowa, czy okolicznościowa naszego klubu została utrwalona na zdjęciach, jako cenna pamiątka i dokument historyczny. Leśne dukty, gdzie przebiegają trasy biegowe, wymagają wytyczenia, oznakowania, co jest tą drugą funkcją kolejnego z Leśnych, czyli Janusza. Funkcję klubowego geodety zazwyczaj pełni do spółki z Bogdanem, o którym pisałem kilka tygodni temu. Janusz swoje funkcje zazwyczaj łączy, bo najpierw oznacza trasę, później obstawia przeważnie nawrót trasy, gdzie każdorazowo robi zdjęcia.
Długo nas obserwował, przyglądał się grupie leśnych biegaczy, jak kiedyś wyznał po nawiązaniu kontaktu z 40-latkiem. Nie tylko obserwował, ale utrwalał w obiektywie swojego aparatu fotograficznego, by później jako niewidzialna ręka załączyć zdjęcia na naszej stronie klubowej. Tak nawiązała się znajomość z Tadkiem, który stał się naszym klubowym Paparazzi, a zarazem dobrym kolegą. Zazwyczaj zaczajony w lesie lub obok ścieżki biegowej, z „lufą” aparatu fotograficznego czeka cierpliwie, by coś „upolować”, a później swoją zdobyczą, trofeami dzieli się z uczestnikami zawodów sportowych. Tadek, to nie tylko nasz klubowy Paparazzi, ale pełnoprawny członek naszego klubu, co urzeczywistniło się przy okazji 30-lecia 40-latka, gdy Tadzia przyodzialiśmy koszulką klubową, taką okolicznościową. Zdjęcia, te spod ręki Tadka, to poezja fotografii, lecz nasz mistrz ma często krytyczne zdanie o swoim produkcie, bo... Wielcy mistrzowie tak mają, że zawsze w swoim dziele widzą błędy; to naturalna droga do doskonałości.
Leśni, to ludzie z moich cyklicznych „czwartków”, rzeczywiście związani z lasem przez swoje funkcje, czynności, chociaż tak odmienni, bo różnorodni obrazem osobowości, sposobem działania, ale… Piękno mieni się różnorodnością, te spod znaku – Leśni, również.
c.d.n. za tydzień
Witos

Powrót do aktualności