Powrót do korzeni, do matecznika, bo celebracja na historycznej Polance urodzin Wieśka jako głównego beneficjenta dzisiejszej imprezy i żony jego Grażyny, bo dzisiejszej solenizantki taki stan potwierdza. Impreza wspomagana przez Zdzisia jako playmakera, ze skrzydłowymi: Jurkiem W. i Mietkiem, używając terminologii piłkarskiej, była spektaklem ekstraklasowym. Na 40-latkowej Polance, gdzie przed laty wszystko, co dobre się zaczęło: wspólne bieganie, radosne biesiadowanie, koleżeństwo, przyjaźnie, dzisiaj to miejsce zostało odkurzone z historii i przywrócone do życia naszej ferajnie. Wiesiek, jako długoletni członek braci 40-latkowej w swoim bogatym życiu sportowym dobiegł do okrągłej liczby lat, dla wielu patrzących z zewnątrz kojarzonej z przymusową bezczynnością i oczekiwaniem na…? Ludzie aktywni, biegacze, w tym Wiesiek nie zważając na liczne dolegliwości, które z wiekiem są czymś naturalnym, więc akceptowalnym, robi swoje i biega nadal, a końca jego pasji życiowej nie widać. Jeśli trzeba, to gasnącą siłę mięśni uzupełnia siłą woli, kumulowaną przez wiele lat aktywnego fizycznie życia. Solenizantom: Grażynie i Wieśkowi dziękujemy za osobiste otwarcie dzisiejszej imprezy!
Oj działo się dzisiejszego poranka na trasie, którą przed laty wielokrotnie wytyczaliśmy dla kolejnych imprez biegowych. Start na Polance, bieg do tzw. „zera”, dalej przepompownia i pętla wokół jeziora z powrotem na linię startu. Tak prezentowała się trasa 10,5 km urodzinowej 70-ki Wieśka w komplecie z Grażyną i współorganizatorów, a nieco skrócona dla dziewczyn. Nie tylko bieganiem stoi 40-latek, więc kijkarki i kijkarze również byli widoczni na trasie. Dziewczyny, te pozostałe zadbały o dystrybucję części kulinarnej. Po biegu, który wszyscy ukończyli z uśmiechem na ustach, biesiadowaliśmy jak za starego „pjyrwy”. Jak za starego „pjyrwy”, czyli z tradycyjnym ogniskiem, wprawdzie nie tym na „zolu”, bo względy przeciwpożarowe tego zabraniają, ale z grillem, co dało namiastkę ogniska, tego domowego, czyli naszego klubowego. Zatem, dawnych wspomnień czar, jedynie naszego Rumcajsa – Józka było brak.
Witos
Powrót do aktualności