Dwa biegi niezależne od siebie, ale w jednym miejscu, bo w Paprocanach. Tak było dzisiaj w naszym mieście, za sprawą V edycji X Grand Prix Tychów w biegach długodystansowych i V Biegu Tropem Wilczym upamiętniającym Żołnierzy Wyklętych. To, że jest moda i zapotrzebowanie na najprostszą formę ruchu, jakim jest bieg pokazali licznie zgromadzeni uczestnicy tej pierwszej imprezy. Większość z nich tradycyjnie rywalizowała na poważnie, walcząc z rywalem na trasie, bo to jest istotą sportu.
Ten duch sportowej walki przeniósł się po części na drugą imprezę biegową z jeszcze liczniejszą frekwencją. Po części, jak wspomniałem, bo tam dominował duch związany z podtekstem tej imprezy. Było piknikowo, rodzinnie, ale i patriotycznie. To dobry symptom, bo ta impreza biegowa ma taki charakter i takie niesie przesłanie. Istotne, że „dwa w jednym” zgromadziło wielu uczestników i sympatyków biegania, niezależnie od różnego spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość – tą współczesną, jak i tą odległą czasie. „40-Latek”, tradycyjnie zaakcentował swoją obecność na obydwóch imprezach, zarówno na trasach biegowych, jak również współorganizując te imprezy, szczególnie wytyczając, zabezpieczając i pilotując biegaczy na trasach. W pierwszym biegu brałem udział, a drugą imprezę z boku obserwowałem. Własne refleksje, spostrzeżenia i odczucia powyżej opisałem. Czy rozmijam się z rzeczywistością?
WITEK
Powrót do aktualności