I Bieg Walentynkowy 40-latka
Walentynki, to popularne święto zakochanych, darzących się sympatią, czasami i przyjaźnią, lub inną formą przyciągania ku sobie. Zadomowione od kilkunastu lat w naszej kulturze, nie tylko wśród młodzieży, która z racji wieku ma do tego niezbywalne prawo, lecz czasami dopada również w jesieni życia, czyli „Blank Starych Pierników”.
Tak było w przypadku nas, „40-latkowej” ferajny. Główny „winowajca” tego zamieszania, nestor naszego klubu jest dobitnym tego przykładem. To on, czyli Marek, rzucił to hasło, które trafiło na podatny grunt zapoczątkowując pierwszą, ale chyba nie ostatnią edycję: „Biegu Walentynkowego”.
Wszystko potoczyło się szybko, lotem błyskawicy – jak w miłości. Pokłosiem tego jest dzisiejsza impreza biegowa, zwana przez Prezesa bardzo kolorystycznie: „Całuśnym Biegiem Walentynkowym”. To Prezes już dwa dni wcześniej przygotował podkład pod produkt finalny w postaci głównego dania: „Grochówki Prezesa”, bo tak można to łechcące podniebienie danie główne nazwać.
Przy współpracy kilku „Blank Starych Pierników” naczelny „winowajca” dopiął wszystko na przysłowiowy ostatni guzik. Pogoda jest dla bogaczy, bogatych uczuciem, więc i Niebiosa nam sprzyjały. Dodatkowo o dobrą aurę zadbał również Marek wchodząc w ciekawy układ z Ojcem Dyrektorem.
To, że każdej akcji towarzyszy reakcja, to nie tylko prawo fizyczne, ale sygnał do inspiracji dla naszych: wiecznie młodych, urodziwych, uwielbianych i jakże by inaczej – kochanych Pań. Reakcja na naszą akcje, to słodziutkie gadżety symbolizujące, to co do nas czują.
Sam bieg: w parach hetero, homo, single – kolorowa tęcza wolności i dowolności, zdominowana jednak przez czerwień – kolor miłości. Podziękowania od wszystkich, dla wszystkich, dla głównego „winowajcy” i Jego pomagierów, dla biorących udział w dzisiejszym, myślę, że mogę tak powiedzieć: „I Biegu Walentynkowym” w ramach „40-latka”. Serdeczne podziękowania dla naszych "paparazzi", dzięki którym możemy to jeszcze przeżywać dowolną ilość razy w zaciszu domowym.
Parafrazując wieszcza narodowego, spuentuję tak: „I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem. A com widział i słyszał, w księgi umieściłem”.
Witek
Powrót do aktualności