Aktualności

Nowy Rok 2020

Nowy Rok 2020

Minął rok 2019 – jubileuszowy. Co przyniesie nadchodzący?
Jako, że w ostatnim czasie, a szczególnie w tym mijającym roku byłem częściej obserwatorem niż czynnym uczestnikiem tego, co działo się w 40-latku, bo w życiu trzeba czasami poświęcić coś, by ocalić wszystko, to spojrzenie na klub z tej perspektywy pobudziło i skłoniło mnie do podsumowania wydarzeń, które urzeczywistniały się w naszym klubie bez mojego czynnego udziału. Punkt widzenia z boku, jako widza ma inną optykę od tej, gdy jest się w centrum i uczestniczy w działalności danej grupy. Każdy z klubowiczów przez swoją obecność i uczestnictwo w imprezach 40-latka pchał ten wóz do przodu, ale byli tacy, co samoczynnie zdecydowali się na działanie, bo potem była tylko kwestia ich wytrwałości w urzeczywistnianiu swoich przedsięwzięć. Zaprzęgnięci do dyszla ciągnęli 40-latkowy wóz ze zdwojoną siłą nadając mu właściwego tempa i kierunku. Chociaż zróżnicowani wiekowo, to nie miało to przełożenia na szeroko pojętą siłę działania, bo wiek (ilość lat), to dla wielu z nich tylko liczba, więc często, wręcz przeciwnie, jak z przysłowiowym winem – im starsze tym lepsze. Marek P, Jurek P, Terenia S, Benia N, Bogdan K, Joasia R i Mariusz R. Tak prezentuje się „7” Witosa, takie klubowe „7+”, bez których 40-latek Tychy byłby zapewne historią i tematem do sentymentalnych wspomnień przypadkowo napotkanych jego biegaczy na ścieżkach paprocańskich lasów. Tak to jawi się z mojej perspektywy, nie tylko bacznego obserwatora, ale przeżywającego na swój sposób każdy ruch, działanie, imprezę pod szyldem – Klub Biegowy 40-latek Tychy. Zapewne przez swoje gapiostwo, może subiektywne odczucie kogoś pominąłem nie nominując do elitarnej „7”, czy nie wyeksponowałem na należne mu miejsce i może poczuć niedosyt. Ale, czy gwiazdorzenie miało kiedykolwiek miejsce w 40-latku? Liczy się kolektyw i tych siedmioro wspaniałych poszerzonych o kilka jeszcze osób, jako siła przewodnia, bo w tym tkwi tajemnica naszego trwania, co pokazaliśmy na 30-leciu klubu, imprezie zorganizowanej z rozmachem, polotem i różnorodnością atrakcji. Klub tętni życiem, a w mijającym roku pamiętał często o mnie, jako tym stojącym z boku, bo koleżanki i koledzy wielokrotnie i w różnoraki sposób dawali mi to odczuć. A ja? Każdy mój trening biegowy prowadzi przez Polankę rzucając mnie w wir szeroko pojętej nostalgii, bo daremnie szukać pogorzeliska, miejsca po ognisku, tak charakterystycznego dla naszych niegdysiejszych imprez, które grzało nas nie tylko zewnętrznie buchającymi płomieniami, ale wewnętrznie budując klimat naszego klubu. Skazany na bieganie, ale coraz częściej w układzie hybrydowym, bo siłę mięśni wspomagam siłą woli, którą kumulowałem przez 44 lata biegania i różnorakiej formy wysiłku fizycznego urzeczywistniając swoje liczne pasje. Jak długo gasnącą siłę mięśni można wspomagać siłą woli? Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą! To moje, nie tylko biegowe „Quo Vadis”. Nowy Rok, to nowe marzenia, plany i oczekiwania. Można marząc, planując i oczekując otrzymać od życia wiele, a być … niezadowolonym. Wszak wiele, dużo, to pojęcie względne. Trzeba nauczyć się cieszyć z rzeczy małych, często błahych, a wtedy kolejne dni będą świętem. Kolejny rok, ten nadchodzący z takich dni może się składać, więc …?
Do Siego Roku!
Witos

Powrót do aktualności