Po III Biegu na Koźlinie
Emocjami, tymi pozytywnymi tak potrzebnymi każdemu z nas zostaliśmy obdarowani dzisiejszego poranka przez urokliwą Koźlinę patrzącą z góry na całe miasto. Emocje, które pozwoliły przekroczyć linię mety każdemu, kto stanął do dzisiejszych zawodów w ramach III Biegu na Koźlinie. Emocje pozwalające poczuć smak zwycięstwa samego nad sobą, nad własnymi słabościami, a wynikającymi z nieubłagalnie tykającego zegara biologicznego. Nikt się nie zgubił, chociaż niektórzy błądząc, jednak zdołali dotrzeć do mety. Biega się głową, a nogi tylko głowę niosą potwierdziły zasady punktacji i wyłonienia zwycięzcy. Przy stole biesiadnym, gdy emocje, te na trasie biegu nieco już opadły poczuliśmy jedność, wręcz bliskość, jakby na przekór zalecanym obostrzeniom, ale z zalecaną dezynfekcją, głównie gardła, bo tam zagnieździł się groźny wirus. Była bliskość, ale ta w wymiarze duchowym, głównie za sprawą gościnności organizatorów i jednocześnie gospodarzy dzisiejszej imprezy, jako całości. Benia i Drago siewcy dzisiejszych emocji, tych pozytywnych, a tak znamiennych dla 40-latkowej rodziny zapewnili ciągłość w bieganiu, biesiadowaniu; ciągłość emocji – tych pozytywnych.
W i t o s
Powrót do aktualności