Aktualności

Sofia Marathon

Sofia Marathon

I znowu Seba obczaił tanie loty, zabookował noclegi i polecieliśmy na 3 dni do Sofii na maraton. Jeden z uczestników, trochę znienacka, zaproponował wykorzystanie piątku i soboty na zdobywanie bałkańskich szczytów :-) Pozostali, nie bez obaw, zgodzili się i wynajętym autem w piątek po południu pojechaliśmy na górę Witosza. Z wysokości ok. 1800 przy ładnej pogodzie dziarsko ruszyliśmy w kierunku Czarnego Wierchu 2290 m n.p.m. -najwyższego szczytu w tym masywie. Zgodnie z przewidywaniami, po półtorej godzinie byliśmy na szczycie, gdzie zgodnie z prognozami przywitał nas solidny deszcz :-(
Odsapnęliśmy trochę w małym schronisku i powędrowaliśmy w dół po śliskiej ścieżce w nieodpowiednich butach i bez kijków. Oj dostało się pomysłodawcy tej wycieczki-niespodzianki :-(
W sobotę ruszamy po siódmej rano, bo cel ambitniejszy. Dwie i pół godziny jazdy nowoczesną Toyotą do miejsca Babin Zub (Serbia) to sama przyjemność dla prowadzącego. Szczególnie na wielu górskich serpentynach. Przy okazji dowiaduję się, co to jest kontrola trakcji :-)
Aby wejść na najwyższy szczyt Serbii Midżur (Midżor) 2169 m musimy pokonać 8 km przy przewyższeniu 730m. Mapy.cz przewidują na tę trasę 3h, ale dzielni maratończycy wchodzą na szczyt po 2 godzinach. Odbije się to zresztą ujemnie na wynikach w niedzielnych biegach :-)
Na szczyt wchodzimy przy pięknej pogodzie w międzynarodowym towarzystwie oraz przy asyście czarnego i białego pieska. Jacek okazał się wielkim przyjacielem zwierząt i podzielił się z nimi kanapkami :-)
A w niedzielę bieganie od 9:30 przy 5 st.C do 14stej już w słoneczku przy kilkunastu st.C. Wszyscy jesteśmy b. zadowoleni: Ja z 165 maratonu (22 europejski) , Seba z tego, że do setki zostało mniej niż 10, Darek z świetnego czasu na "połówce", a Jaca za złamania 1h w na dychę po rocznej przerwie w startach.
Sofię zwiedziliśmy tylko "przelotem" w czasie biegu i trochę po południu, bo o 22-giej musieliśmy już być na lotnisku.
Jurek

Powrót do aktualności