Szczytno 28 Maraton Juranda (reaktywacja)
Trzech rycerzy (trochę już podstarzałych:) z Tychów herbu 40-latek pojechało zdobywać zamek w Szczytnie. 42 kilometry z hakiem przed celem padły im konie i dalszą drogę musieli pokonać pieszo. Po około 3 i pół godzinie ciężkiej walki z dystansem dotarli do mety pod zamkiem. Tam przyjęto ich z otwartymi ramionami i podano ciepłą strawę (grochówka wojskowa i pasta). Jak już się solidnie najedli to zostali udekorowani przez Panią Prezydent Szczytna i samego Juranda pięknymi statuetkami. HenryK, który pobiegł trochę na skróty (przebiegł "Dyszkę Jurandówny") wygrał swoją kategorię wiekową, a ja z czasem 3:26:57 musiałem zadowolić się drugim miejscem w kategorii 60+ (brakło 30s a netto tylko 8s). Ale chyba największy sukces z naszej trójki odniósł Jacek. Co prawda nie stanął na pudle, ale czas jaki wykręcił 3:32:21 budzi szacunek. Wielu nie wierzyło w tę jego reaktywację po 15 latach. A tu proszę!
Po dekoracji zwycięzców odbyło się jeszcze ponad godzinne losowanie. Rozlosowano 160 nagród o średniej wartości 50 zł. Uczestników maratonu i dyszki było ok. 500 więc szansa była dość duża. Jacek wylosował słoik miodu a ja kapcie :-) Ale fajne, skórzane z wyszytym napisem 28 Maraton Juranda 7.05.2017.
Po wszystkim wróciliśmy do miejscowości Krutyń (centrum spływów kajakowych) gdzie mieliśmy noclegi i wraz ze znajomymi Jacka, rodowitymi Mazurami, długo świętowaliśmy nasze sukcesy przy stole zastawionym świeżo wędzonymi węgorzami, leszczami i okoniami oraz naszym rodzimym izotonikiem ;-)
maratończyk
Powrót do aktualności