Zdzisiu i Zbysiu - 2 x 50 lat = Sto lat!
Tradycją jest, że każde zawody, czy impreza biegowa w ramach „40-latka” jest podsumowana, czy opisana i przedstawiona do publicznej wiadomości, szczególnie dla nieobecnych. Zwyczajowo czyni to Prezes na pierwszej stronie w „aktualnościach”. Prezes był nieobecny – to fakt, ale czy wobec tego ta szczególna impreza, bo organizowana przez dostojnych jubilatów, wchodzących do grona „Starych Pierników” ma pozostać bez echa? Nie, bo to im się zwyczajowo należy. Jako ten, który często wtrąca swoje „trzy grosze”, zasadnie, lub niezasadnie, pozwolę sobie w sposób niedemokratyczny, wręcz uzurpatorski zrobić to, co jest jak wspomniałem tradycją naszych imprez. To, że nasze imprezy są zazwyczaj udane, to fakt niezaprzeczalny. Ale pogoda dopisuje tym wyjątkowym, wybrańcom losu, czy mówiąc bardziej przyziemnie – tym co na to zasługują. Tak było tym razem, na 50-kę Zdzisia i Zbysia. Pierwsza dekada lutego, a zapachniało wiosną, która zawsze niesie dobre symptomy. Powrót po dłuższej przerwie na naszą historyczną Polankę. Obecność wielu zazwyczaj nieobecnych. Bieg na naszej sztandarowej kiedyś trasie, bo dookoła jeziora. Część gastronomiczna – palce lizać. Oprawa artystyczna, głównie za sprawą naszej poetki Beni i pomysłowego w treści i formie Bogdana, zwilżyła powieki i spowodowała drżenie głosu u dostojnych jubilatów. Należy również wspomnieć o pomysłodawcach i twórcach pozostałych rekwizytów, którymi zostali obdarowani nasi jubilaci. To wszystko spowodowało, że imprezę można spuentować jednym, ale jakże wymownym słowem – wspaniała! Tak to odebrałem, a teraz opisałem. Myślę, że ci co byli podobnie to odebrali, a ci co nie byli - niech żałują, bo mają czego. Zbysiu, Zdzisiu – DZIĘKUJEMY!!!
Witek
Powrót do aktualności